
Ilość danych, które przetwarzamy i wykorzystujemy, rośnie lawinowo. A to dopiero początek drogi, bo do dalszego funkcjonowania i rozwoju będziemy potrzebować ich jeszcze więcej. Dlatego już nie tylko my sami je tworzymy, ale wykorzystujemy do tego szereg urządzeń, które – wyposażone w czujniki i system komunikacji – zbierają i przesyłają dane między sobą, napędzając w ten sposób sprawne funkcjonowanie wielu obszarów naszego życia. To zjawisko znane pod nazwą IoT, czyli Internetu rzeczy – mówi Sebastian Zasina, Architekt Rozwiązań Data Center w Schneider Electric.
O wzroście zapotrzebowania na dane mówią… same dane. Między 2017 a 2022 rokiem światowe wydatki na sztuczną inteligencję (AI) oraz systemy kognitywne mają wzrosnąć sześciokrotnie, a w latach 2018 – 2025 liczba połączeń IoT ma się potroić. W efekcie szacuje się, że do 2025 roku ilość generowanych danych ma zwiększyć się aż pięciokrotnie. Chcąc wykorzystać dane w przemyślany sposób, uzyskując ciekawe i wartościowe insighty, trzeba je przetwarzać, a do tego potrzebne są rozwiązania z zakresu Big Data.
Medycyna cyfrowa
Trend nie omija żadnego z obszarów naszego życia. Dotyczy to także sektora ochrony zdrowia. Dzisiejszy pacjent to ktoś inny, niż pacjent sprzed kilku lat. Przede wszystkim jest o wiele bardziej świadomy w kontekście zdrowia, sposobów leczenia i swoich praw. Do tego znacznie bardziej zaangażowany w proces dochodzenia do zdrowia, w którym chce aktywnie uczestniczyć.
Zmiana postaw i nawyków prowadzi do zmiany relacji w odniesieniu do całego systemu. Dziś pacjent oczekuje nie tyle leczenia choroby, co aktywnego wsparcia w przeciwdziałaniu jej wystąpieniu. To oznacza konieczność przestawienia się z leczenia na troskę o dobrostan pacjentów, zapewnienia sprawnego dostępu do specjalistów (także w formie teleporad, które akceptuje ok. 80 proc. pacjentów) oraz wglądu do danych i informacji o stanie zdrowia (65 proc. pacjentów uważa, że dane medyczne są ich własnością). W ich zapewnieniu pomóc może najnowocześniejsza technologia.
Chmura w medycynie
Biorąc pod uwagę skalę, konieczna jest zmiana postrzegania architektury sieci i centrów danych. Po pierwsze powszechnemu dostępowi jest w stanie sprostać jedynie system chmurowy. Po drugie, chcąc zapewnić jak najszybsze przetwarzanie danych i wysoką przepustowość łączy, potrzebny jest zwrot w stronę tzw. przetwarzania na krańcach sieci, często w miejscach ich powstawania jak pracownie diagnostyczne czy gabinety lekarskie. Konieczne jest więc uzupełnianie struktury głównych i regionalnych centrów danych o komponent lokalny. Stąd, przystępując do cyfryzacji szpitala, polikliniki czy placówki diagnostycznej, osoby odpowiedzialne za ten proces powinny doposażyć infrastrukturę w lokalne centra danych łączące się np. z pracowniami diagnostyki w modelu chmurowym.
Dziś ten trend coraz częściej dostrzegają dostawcy sprzętu medycznego, którzy łączą wiedzę z zakresu technologii medycznych z postępem informatycznym, aby dostarczać rozwiązania zmieniające branżę. Oprogramowanie urządzeń diagnostycznych, takich jak te służące do USG, rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej, jest ściśle połączone z serwerami, pamięciami masowymi i urządzeniami sieciowymi – mówi Sebastian Zasina ze Schneider Electric.
Pewność dostępu
Badania z 2015 roku przeprowadzone przez generalnego inspektora ochrony zdrowia w USA wykazały, że 59 proc. szpitali doświadczyło nieplanowanych niedostępności systemu elektronicznych kart zdrowia (odpowiednik polskich systemów e-WUŚ czy e-recepta) dla personelu szpitala. Łącznie było to ok. 3 tys. placówek. Aż 20 proc. z dotkniętych problemem szpitali (ok. 600 jednostek) doznało przerw w dostępie do usług, które trwały ponad 8 godzin. Prawie 60 proc. przerw spowodowanych było niedostępnością serwerów – m.in. z powodu uszkodzenia urządzeń w serwerowni takich jak system chłodzenia. Z kolei 33 proc. kłopotów z dostępem to efekt przerw w zasilaniu urządzeń.
Pomijając niedogodności dla pacjentów i przerwy w pracy szpitala, generowało to straty finansowe dla placówki. Nigdzie na świecie, ani z USA, ani tym bardziej w Polsce, system nie dysponuje tak dużymi środkami, aby móc pozwolić sobie na ich marnotrawienie. Zwłaszcza że dostępne są dziś rozwiązania, które potrafią wyeliminować tego typu problemy.
W rezultacie liczba nieprzewidzianych usterek – które uniemożliwiają dostęp do systemu, powodując przestój w szpitalu czy przychodni – zostaje ograniczona do minimum. Możliwa jest więc planowa obsługa pacjentów. Nie dochodzi do zatorów w realizacji świadczeń, a system nie generuje strat. Przekłada się to wzrost jakości świadczonych usług, a tym samym zadowolenie pacjentów i wysoką opinię o placówce, co dziś, w dobie szybkiej komunikacji międzyludzkiej, ma ogromne znaczenie.
Źródło: se.com
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.