Reklama
konferencjaeuropower.pl

Szpital na krawędzi, czyli jak sztuczna inteligencja wspomaga pracę systemu opieki zdrowotnej

Obszar ochrony zdrowia podlega tym samym trendom, które obserwowane są w innych częściach gospodarki. Powszechna cyfryzacja oraz nowe doświadczenia zmieniają oczekiwania pacjentów wobec opieki medycznej. To jednak rodzi wyzwania w zakresie zapewnienia dostępnych i sprawnych systemów, gromadzących i przetwarzających informacje o pacjentach oraz ich zdrowiu. Trudności z zapewnieniem dostępności do tych systemów mogą sparaliżować pracę jednostek medycznych oraz wygenerować określone straty.

Szpital na krawędzi, czyli jak sztuczna inteligencja wspomaga pracę systemu opieki zdrowotnej
Szpital na krawędzi, czyli jak sztuczna inteligencja wspomaga pracę systemu opieki zdrowotnej [źródło: www.se.com]

Ilość danych, które przetwarzamy i wykorzystujemy, rośnie lawinowo. A to dopiero początek drogi, bo do dalszego funkcjonowania i rozwoju będziemy potrzebować ich jeszcze więcej. Dlatego już nie tylko my sami je tworzymy, ale wykorzystujemy do tego szereg urządzeń, które – wyposażone w czujniki i system komunikacji – zbierają i przesyłają dane między sobą, napędzając w ten sposób sprawne funkcjonowanie wielu obszarów naszego życia. To zjawisko znane pod nazwą IoT, czyli Internetu rzeczy – mówi Sebastian Zasina, Architekt Rozwiązań Data Center w Schneider Electric.

O wzroście zapotrzebowania na dane mówią… same dane. Między 2017 a 2022 rokiem światowe wydatki na sztuczną inteligencję (AI) oraz systemy kognitywne mają wzrosnąć sześciokrotnie, a w latach 2018 – 2025 liczba połączeń IoT ma się potroić. W efekcie szacuje się, że do 2025 roku ilość generowanych danych ma zwiększyć się aż pięciokrotnie. Chcąc wykorzystać dane w przemyślany sposób, uzyskując ciekawe i wartościowe insighty, trzeba je przetwarzać, a do tego potrzebne są rozwiązania z zakresu Big Data.

Medycyna cyfrowa
Trend nie omija żadnego z obszarów naszego życia. Dotyczy to także sektora ochrony zdrowia. Dzisiejszy pacjent to ktoś inny, niż pacjent sprzed kilku lat. Przede wszystkim jest o wiele bardziej świadomy w kontekście zdrowia, sposobów leczenia i swoich praw. Do tego znacznie bardziej zaangażowany w proces dochodzenia do zdrowia, w którym chce aktywnie uczestniczyć.
Zmiana postaw i nawyków prowadzi do zmiany relacji w odniesieniu do całego systemu. Dziś pacjent oczekuje nie tyle leczenia choroby, co aktywnego wsparcia w przeciwdziałaniu jej wystąpieniu. To oznacza konieczność przestawienia się z leczenia na troskę o dobrostan pacjentów, zapewnienia sprawnego dostępu do specjalistów (także w formie teleporad, które akceptuje ok. 80 proc. pacjentów) oraz wglądu do danych i informacji o stanie zdrowia (65 proc. pacjentów uważa, że dane medyczne są ich własnością). W ich zapewnieniu pomóc może najnowocześniejsza technologia.

Chmura w medycynie
Biorąc pod uwagę skalę, konieczna jest zmiana postrzegania architektury sieci i centrów danych. Po pierwsze powszechnemu dostępowi jest w stanie sprostać jedynie system chmurowy. Po drugie, chcąc zapewnić jak najszybsze przetwarzanie danych i wysoką przepustowość łączy, potrzebny jest zwrot w stronę tzw. przetwarzania na krańcach sieci, często w miejscach ich powstawania jak pracownie diagnostyczne czy gabinety lekarskie. Konieczne jest więc uzupełnianie struktury głównych i regionalnych centrów danych o komponent lokalny. Stąd, przystępując do cyfryzacji szpitala, polikliniki czy placówki diagnostycznej, osoby odpowiedzialne za ten proces powinny doposażyć infrastrukturę w lokalne centra danych łączące się np. z pracowniami diagnostyki w modelu chmurowym.

Dziś ten trend coraz częściej dostrzegają dostawcy sprzętu medycznego, którzy łączą wiedzę z zakresu technologii medycznych z postępem informatycznym, aby dostarczać rozwiązania zmieniające branżę. Oprogramowanie urządzeń diagnostycznych, takich jak te służące do USG, rezonansu magnetycznego czy tomografii komputerowej, jest ściśle połączone z serwerami, pamięciami masowymi i urządzeniami sieciowymi – mówi Sebastian Zasina ze Schneider Electric.

Pewność dostępu
Badania z 2015 roku przeprowadzone przez generalnego inspektora ochrony zdrowia w USA wykazały, że 59 proc. szpitali doświadczyło nieplanowanych niedostępności systemu elektronicznych kart zdrowia (odpowiednik polskich systemów e-WUŚ czy e-recepta) dla personelu szpitala. Łącznie było to ok. 3 tys. placówek. Aż 20 proc. z dotkniętych problemem szpitali (ok. 600 jednostek) doznało przerw w dostępie do usług, które trwały ponad 8 godzin. Prawie 60 proc. przerw spowodowanych było niedostępnością serwerów – m.in. z powodu uszkodzenia urządzeń w serwerowni takich jak system chłodzenia. Z kolei 33 proc. kłopotów z dostępem to efekt przerw w zasilaniu urządzeń.
Pomijając niedogodności dla pacjentów i przerwy w pracy szpitala, generowało to straty finansowe dla placówki. Nigdzie na świecie, ani z USA, ani tym bardziej w Polsce, system nie dysponuje tak dużymi środkami, aby móc pozwolić sobie na ich marnotrawienie. Zwłaszcza że dostępne są dziś rozwiązania, które potrafią wyeliminować tego typu problemy.

W rezultacie liczba nieprzewidzianych usterek – które uniemożliwiają dostęp do systemu, powodując przestój w szpitalu czy przychodni – zostaje ograniczona do minimum. Możliwa jest więc planowa obsługa pacjentów. Nie dochodzi do zatorów w realizacji świadczeń, a system nie generuje strat. Przekłada się to wzrost jakości świadczonych usług, a tym samym zadowolenie pacjentów i wysoką opinię o placówce, co dziś, w dobie szybkiej komunikacji międzyludzkiej, ma ogromne znaczenie.

Źródło: se.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz